Na czym zarabia Alphabet? Czyli o tym jak zrobić dobry wykres kołowy

Czytając artykuły albo wpisy specjalistów od wizualizacji danych możesz spotkać się z różnymi stylami, narzędziami i podejściami do wizualizacji danych. Ale… wszyscy zgadzają się co do jednego – wykres kołowy to zło. Czy naprawdę nie można zrobić dobrego pie charta? Ja jednak znalazłem taki wykres, który dobrze przekazuje treść i jest w kształcie koła.

Dlaczego nie używać wykresu kołowego?

Wykres kołowy to jeden z najbardziej rozpoznawalnych sposobów prezentowania danych. Jest prosty, najczęściej kolorowy i od razu przyciąga uwagę. Nic więc dziwnego, że często pojawia się w raportach, prezentacjach czy mediach społecznościowych. Jednak mimo swojej popularności, większość ekspertów od wizualizacji danych odradza jego używanie. Dlaczego?

Powodów jest kilka. Przejdę krótko przez te, które pojawiają się najczęściej.

1. Trudność w porównywaniu wartości
Ludzki mózg znacznie lepiej radzi sobie z porównywaniem długości niż kątów. Tak działa nasza głowa i chociaż bardzo byśmy się starali to tak już jest 😉 Na wykresie słupkowym szybko zorientujemy się, która kategoria waży najwięcej i w jakiej kolejności ustawiają się następne. Tymczasem na wykresie kołowym musimy w głowie porównywać kąty lub powierzchnie wycinków – nie jest nieintuicyjne, zwłaszcza jeśli wartości są do siebie zbliżone i występują po przeciwnych stronach koła.

2. Brak precyzji
Wykres kołowy nie pozwala na łatwe odczytanie konkretnych wartości. No chyba że dodamy etykiety, które teoretycznie ratują sytuację… ale wtedy powstaje pytanie: po co nam koło, skoro i tak potrzebujemy liczb, żeby opisać dane? 🤔 Jeśli dane trzeba dodatkowo opisywać tekstem, to znaczy, że sama forma wizualna nie spełnia swojej funkcji.

3. Chaos przy większej liczbie kategorii
W przypadku więcej niż trzech, czterech, pięciu kategorii wykres kołowy zaczyna przypominać tort z wieloma, trudnymi do rozróżnienia kawałkami. Dodajmy do tego fakt, że kolory się mieszają, legenda się rozrasta, a odbiorca zaczyna się gubić. Efekt? Więcej zamieszania i dezinformacji niż informacji.

4. Łatwo o manipulację
Kształt wykresu kołowego może sugerować błędne proporcje – wystarczy zmienić kolejność segmentów, użyć zniekształcającej perspektywy 3D lub jaskrawych kolorów, by zmienić interpretację danych. W rękach osoby niezbyt rzetelnej może to być narzędzie do manipulacji, a nie do przekazywania wiedzy.

5. Są lepsze alternatywy
Wykres słupkowy lub jego skumulowana odmiana, wykres waflowy czy wykres lejkowy – to wszystko narzędzia, które zazwyczaj lepiej spełniają rolę przedstawiania danych ilościowych i porównawczych. Są czytelniejsze, bardziej precyzyjne i łatwiejsze do zinterpretowania – nawet bez dodatkowych objaśnień. Wszystkie realne alternatywy dla wykresu kołowego przedstawiłem w jednym ze swoich poprzednich wpisów – Poza kołem: 5 efektywnych alternatyw dla wykresu kołowego w analizie danych.

Mimo wszystko wykres kołowy nadal żyje i miewa się dobrze. W kolejnym rozdziale przyjrzymy się sytuacjom, w których – wbrew powszechnej opinii – może być użyty skutecznie.


Mała przerwa na reklamę:

Jeśli jakimś cudem jeszcze nie zapisałaś/zapisałeś się na moją listę mailową – zrób to od razu! Nie odkładaj tego na później…

Zero spamu, samo mięso, co tydzień coś ciekawego ze świata analizy i wizualizacji danych.

Dziękuję, koniec reklamy 😉


Na czym zarabia Alphabet – jak zrobić dobry wykres kołowy

Dość niedawno wpadła mi w oko pewna bardzo prosta wizualizacja danych z portalu VisualCapitalist. Przedstawia wyniki roczne firmy Alphabet, która jest spółką-matką dla Google’a i YouTube’a. Sama spółka Alphabet nie jest jakąś “marką”, ale to właśnie do niej płynie kasa, którą zarabiają reklamy na Google’u czy YT.

 

Po pierwsze, małe wyjaśnienie nazewnictwa. Tak naprawdę to co widzisz to nie jest wykres kołowy. Dlaczego? Najprościej mówiąc – bo nie ma środka 😉 Taki “niepełny” wykres kołowy nazywa się wykresem pierścieniowym albo donut chartem (bo swoim kształtem przypomina pączka, którego z pewnością kojarzysz z amerykańskich filmów 🍩).

 

Po drugie, jakie dane zostały przedstawione na wykresie? Jest tego trochę, szczerze mówiąc dziwię się, że na jednej stronie zmieściło się tego aż tyle. Mamy więc tutaj:

  • Informację o całkowitych przychodach Alphabet (kwota 350 mld $ w środku wykresu)
  • Przeliczony wzrost przychodów rok do roku (+14% yoy)
  • Jasny podział na segmenty biznesu, które generują przychody – kolejne kategorie pokazane na donut charcie
  • Informację o dominującym źródle przychodów – wyszukiwarce Google’a – 57% przychodów – wyróżnione za pomocą czerwonego koloru i powiększonej czcionki
  • Podział geograficzny przychodów ze sprzedaży w formie wykresu słupkowego skumulowanego pod donut chartem
  • Na wykresie słupkowym także dominujący region jest wyróżniony czerwonym kolorem.

 

Po trzecie – dlaczego taki wykres “działa”? Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dane z wizualizacji przedstawić w formie wykresu słupkowego, ale tym razem wszystko wygląda dobrze “tak jak jest”. Dużo rzeczy się udało:

  • Donut chart nadał tej wizualizacji “lekkości” – wersja z wykresem kołowym byłaby “przeładowana”. Wykres pierścieniowy działa lepiej m.in. dlatego, że wycinki pierścienia są łatwiejsze do przetworzenia w naszych głowach niż wycinki koła – chodzi pewnie o to, że są bardziej podobne do prostokątów. Dodatkowo donut chart ma taką przewagę, że po usunięciu środka zostaje nam w nim puste miejsce, które pozwala np. na to, żeby pokazać w nim sumę sprzedaży,
  • Na wykresie pokazano relatywnie niewiele kategorii – jest ich co prawda 7 (więc nieco więcej niż powinno być), ale rzeczywiście liczy się 5 pierwszych (dwie ostatnie to łącznie 1%). Każda z nich ma etykietę z nazwą i procentowym udziałem w sumie sprzedaży. W takim ujęciu danych lepiej sprawdzają się procenty całości niż konkretne liczby zarobionych dolarów – sumę kwot mamy w środku wykresu,
  • Nie mamy na wykresie “wszystkich barw tęczy” – jedynie dominująca kategoria jest wyróżniona osobnym, mocny i klarownym kolorem. To jasny przekaz, że to właśnie ten segment ma największe znaczenie, a inne… istnieją, ale nie grają aż takiej roli,
  • Fajnie, że dane o regionach geograficznych mają swój osobny wykres, który nie jest kołowy/pierścieniowy – na dobrą sprawę autorzy mogliby wrzucić obok podobny donut z regionami, ale dwa różne typy wykresów na jednej stronie wyglądają ciekawiej niż dwa wykresy z jednej rodziny.

To wszystko sprawia, że pomimo widzimy dane o sprzedaży Alphabet “na kole” to jest bardzo dobra wizualizacja. Autorzy uniknęli błędów, które są najczęściej popełniane podczas przygotowywania wykresów kołowych i maksymalnie wykorzystali ich atuty 👍

Na zakończenie

Wykres kołowy to narzędzie, które łatwo może wprowadzić w błąd, jeśli zostanie źle użyte – i niestety, bardzo często tak właśnie się dzieje. Dlatego jego zła reputacja nie wzięła się znikąd. Jednak jak pokazuje przykład wizualizacji wyników Alphabet, nawet „zakazane” narzędzia mogą działać, jeśli użyjemy ich świadomie, celowo i z dbałością o kontekst. Klucz leży nie tyle w samym typie wykresu, ile w sposobie jego zaprojektowania: liczbie kategorii, doborze kolorów, czytelności i klarownym przekazie. Dobry donut chart to rzadkość, ale jest możliwy – zwłaszcza gdy dane aż się proszą o przedstawienie ich jako części całości.

Nie chodzi więc o to, by całkowicie wyrzucić wykresy kołowe z naszego zestawu narzędzi. Chodzi o to, by używać ich wtedy, gdy naprawdę mają sens – i robić to dobrze. Jeśli wiesz, co robisz, pie chart może nie być złem wcielonym. Może być nawet… całkiem smaczny 🍩

Na zakończenie – jeszcze małe przypomnienie. Zapisz się na mój cotygodniowy newsletter – Ci, którzy już to zrobili dostają ciekawe materiały do nauki m.in. wizualizacji danych. Czy ja wspominałem już, że wszystkie źródła, o których tam piszę, są… darmowe, sprawdzone i rzetelnie pokazują tematy?

 

Do zobaczenia następnym razem!

Może Ci się spodobać...

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *